Strona G丑wna
Uczestnicy
Wyprawy
Linki
Aktualno渃i
Kontakt
Argentyna 2011
W poszukiwaniu Golden Dorado

Nasze doroczne spotkanie podsumowuj?ce rok 2010 i przygotowuj?ce plany na rok 2011 nie zako?czy?o si? merytorycznym sukcesem. Pomijaj?c fakt, ?e nie wszyscy klubowicze si? stawili, za co dostali wpisan? nagan? do akt , to nie ustalili?my ?adnego wyjazdu, kt贸ry wszystkim by odpowiada?, a to ze wzgl?du na kierunek, a to ze wzgl?du na termin. Rafa? - Kuba gor?ca jak wulkan ewentualnie Hiszpania, Maciek oczywi?cie Rosja i to najlepiej Putorana Pietia zadowoli? si? szczupakami w Szwecji, mnie po tym jak wymrozi?em sobie ty?ek w Mongolii zamarzy?y si? w ciep?e wody. Nawet ?rodki dopinguj?ce nie pozwoli?y nam wyj?? z impasu.
Ja zacz??em samodzielnie szuka? kontakt贸w na Boliwi?, i ju? prawie dogadywa?em terminy, a tu telefon od Bartka Mikulskiego z kt贸rym by?em w Mongolii - "jest wyjazd do Argentyny jedziesz tylko musisz si? szybko zdecydowa?", kr贸tka rozmowa z rodzin?, troszk? negocjacji i zapisuj? si? na wypraw? kt贸rej celem ma by? Golden Dorado.
Po pobycie w Salcie, udajemy si? nad rzek?. Troch? przesiadek pomi?dzy Landrowerami i po dw贸ch godzinach jeste?my na miejscu.
Jeszcze tylko spacer.
W?dki w r?ce i nad rzek?.
Po kr贸tkim marszu jeste?my w naszej Lodgy, kt贸ra okaza?a si? zwyk?ym blaszakiem bez okien i klepiskiem zamiast pod?ogi. No c贸? nie przyjechali?my tu na wczasy.
Bierzemy si? do roboty. Szykujemy sprz?t i nad wod?.
Rzeka prze?liczna, wybrukowana rybami, ka?de podej?cie pod brzeg to ucieczki ?awic Sabalo.
Co wa?ne temperatura wody ok 18-20 stopni, co umo?liwia nie tylko wieczorn? k?piel ale przede wszystkim brodzenie w spodniach, a nie w spodniobutach.
Dzie? pierwszy to du?o bra?, ka?dy z nas ma kilka ryb na w?dce przez d?u?szy lub kr贸tszy czas. Ja widzia?em pierwsz? kilkukilogramow? Dorad?, jestem pod wra?eniem pi?kna tej ryby.Tego dnia tylko Bartek wyjmuje ryb? na brzeg. Jacek ma obgryzione gumy, a my z Krzy?kiem uczymy si? prowadzenia muchy.
Nasze pierwsze wyj?cie na ryby sko?czy?o si? pogryzieniem przez muszki, kt贸rych oczywi?cie w ferworze walki z rybami nie widzieli?my i nie czuli?my. Cali pogryzieni na drugi dzie? wychodzimy ju? zabezpieczeni, ka?dy ma sw贸j styl. Tylko kto rozpozna tego znanego globtrotera w?dkarskiego w takim przebraniu?
Ja staram si? zostawi? tylko malutki kawa?ek twarzy, na r?ce zak?adam podart? podkoszulk?, kt贸r? przerobi?em na banda?.
Jedynie "ruski" organizm Bartka jest odporny na ugryzienia st?d jego wyluzowana postawa.
W drugi dzie? ruszamy w g贸r? rzeki od 1 obozu i powoli schodzimy w d贸? ob?awiaj?c kolejne miejsc贸wki. Nasi przewodnicy Ignacjo i Augusto, co chwila staj? i staraj? si? dojrze? ryb? w toni, nas to troszk? denerwuje bo tracimy czas na ?owienie. Dopiero kilka dni p贸?niej zorientowali?my si?, ?e zobaczenie ryby i precyzyjne poprowadzenie przyn?ty to 50% sukcesu.
Rzeka gdyby nie to, ?e troszk? rudawa to w?a?ciwie mog?a by p?yn?? w Szwecji lub naszej ojczy?nie. W ka?dym razie kamienie podobne.
?adne p?anie przeplatane uskokami z kilkumetrowymi g??boczkami.
Przyzwyczajamy si?, ?e traktuj? nas tu jak ameryka?skich turyst贸w, zawi??? przypon, zdejm? much? jak si? zaczepi na krzaku i pokazuj? gdzie i jak rzuca?.
Ci??ka mucha i brak odpowiedniej linki powodowa?, ?e musia?em si? sporo namacha? ?eby mucha trafi?a w planowane miejsce.
Krzysiek skrada? si?,
kuca? i k?ad? si? plackiem na kamieniach licz?c ?e w ten spos贸b sk?oni Dorad? do brania nic z tego.
Spinningi?ci ob?awiali dla odmiany kawa?ek po kawa?ku nie zostawiaj?c nawet centymetra nieobrzucanej wody.
Tego dnia nie k?sa?y , mo?e dwa czy trzy delikatne brania, dlatego czas na kontemplacje urok贸w przyrody.
Przysz?o zadowoli? si? ?apaniem Sabalo za ogon. ?a?owali?my ?e ta ryba kt贸ra dochodzi?a do 2 kg nie chcia?a si? skusi? na ?adn? przyn?t?. Na co dzie? je glony z kamieni i nie ma ochoty na zmian? jad?ospisu.
Trzeciego dnia idziemy do drugiego obozu w planie mamy ob?awianie terenu poni?ej miejsca gdzie b?dziemy spali. Ale po drodze spotyka nas niespodzianka wchodzimy na Francuz贸w z szefem naszych przewodnik贸w. Jeste?my lekko sfrustrowani bo ma?o, ?e ryba nie k?sa to jeszcze mamy konkurencje na rzece, kt贸ra wed?ug umowy mia?a by? tylko dla nas. Francuz贸w obchodzimy ?ukiem i dochodzimy do miejsca naszego obozowiska, Krzysiek, Jacek i Bartek zrezygnowani czekaj? na rozw贸j wypadk贸w, ja postanowi?em zej?c do wody i pomacha? kijem.
Po kilku rzutach jest. Widz? wyj?cie do muchy i czuj? po chwili branie i upragniony odjazd ryby.
Tu zn贸w moje zdziwienie zanim zd??y?em zareagowa? Augusto wskaza? mi miejsce gdzie mam doholowa? ryb? po czym j? z?apa? za ogon zrobi? sobie z ni? zdj?cie, a nast?pnie odda? mi j? ?ebym ja m贸g? podda? si? sesji fotograficznej.
Humory wracaj? i liczymy na wi?cej podczas drugiej cz??ci dnia.
Mamy brania ale nikt nie ko?czy holu sukcesem. Mi?dzy innymi dochodzimy do "house of dorado" miejsca w kt贸rym pod wysok? skarp? rzeka skr?ca pod k?tem prostym, Augusto uczy mnie nowej metody ?apania wypuszczam do wody ca?y sznur, kt贸ry jest zasysany przez wir pod ska??, a nast?pnie bardzo powoli ?ci?gam do momentu kiedy poczuje minimalny op贸r , potem zacinam ile tylko si?y i w nogi do ty?u ?eby jeszcze zwi?kszy? si?? zaci?cia. Kilka bra? w jednym miejscu raz za razem, co w przypadku Dorady obserwowali?my tylko na tej miejsc贸wce. Zwykle branie nast?powa?o za pierwszym rzutem, a je?eli by?o pud?o ryby, to ju? w tym samym miejscu nie by?o szans na powt贸rk?.
Czwartego dnia naszego pobytu w"house of dorado" Bartek mia? kilkunastokilogramow? Dorad?, niestety inna ryba te? chcia?a zapozna? si? z woblerem i przegryz?a metalowy przypon. Krzysiek pr贸buj?c metody Augusto mia? ?liczn? ryb? ale mu po kilku wyskokach prawdopodobnie przeci??a ?y?ka o ska??.
Wieczorem ju? w lepszych nastrojach, jemy to co najlepsze w Argentynie czyli steki wo?owe z grilla, palce liza?.
Czwarty dzie? zaczynamy od mocnego uderzenia. Id?c w g贸r? rzeki widzimy poluj?ce Dorady. Jacek rzuca i jest.
Tu jeszcze nie wiedzieli?my, ?e Dorada poluje zwykle stadnie i w momencie kiedy jest na w?dce jedna, wrzucenie do wody dowolnej przyn?ty w okolice holowanej ryby skutkuje natychmiastowym braniem innej ryby ze stada.
Pi?knie si? prezentuje w wodzie.
A jeszcze ?adniej nad wod? w r?kach szcz??liwego Jacka.
Podziwiamy pi?kno ryby, a szczeg贸lnie jej pokrywy skrzelowe.
Wi?kszo?? prezentowanych tu zdj?? to dzie?o Krzy?ka, kt贸ry mia?em wra?enie ?e znudzi? si? troszk? rybami i przyjecha? na safari. Za co wszyscy uczestnicy s? mu zobowi?zani bo dzi?ki niemu mamy przepi?kne zdj?cia w super jako?ci.
Kolejne mini "house of dorado" po wystawieniu g?owy za kamie? wida? kilka kiklukilogramowych ryb kt贸re p?ywaj? w p贸?metrowej wodzie, pr贸by podania muchy ko?cz? si? przep?ywaniem ryb z jednego brzegu na drugi.
Bartek ?owi w wlewie do tej p?ani i po dw贸ch rzutach zacina ryb?. Potw贸r a nie Dorada.
Po zej?ciu na wygodne miejsce do podj?cia ryby czeka ju? Augusto
Jeszcze kilka uj?? dla fotoreporter贸w w wodzie.
Kiedy mia?a trafi? juz w r?ce przewodnika odgina agrafk? i
nawet rzut Augusta do wody za uciekaj?c? ryb? nie pozwala wyj?? jej z wody.
Wieczorem jemy ryb? z?apana przez Augusto niestety nie jest to Dorada tylko Boga, (pisz? jak si? wymawia) nie powala nas kulinarnymi walorami troszk? smakuje jak karp albo kle?.
Piaty dzie? to zn贸w pi?kne ryby. Bartek ?owi najwi?ksz? ryb? wyjazdu na pewno powy?ej 10 kg.
Oczywi?cie przy pomocy Augusto kt贸remu nie mo?emy wyperswadowa?, ?e chcemy sami podj?? ryb? z wody. Udaje, ?e nie wie o co chodzi, prawdopodobnie dba o nasze bezpiecze?stwo ?eby nam ryba palc贸w nie poobcina?a.
Codzienne spacery wzd?u? i w poprzek wody.
Tego dnia na much? ?apie ryb? Krzysiek
Jak one pi?knie skaka?y.
Muszka od naszych przewodnik贸w i super w?dka wyprodukowana w warsztacie Fishing Art przez Krzy?ka, kika razy rzuci?em tym cackiem i ?a?owa?em, ?e mia?em ze sob? Sega.
To by? nasz najd?u?szy dzie? ?apania.
Nasi przewodnicy chcieli nam zrobi? przyjemno?? i zostali?my nad rzek? do nocy.
Potem godzinny marsz przez d?ungle
miejscami po kolana w b?ocie ale tym razem jedziemy do hotelu oczywi?cie na wo?owy stek.
Pi?tego dnia Krzyskiek - Doroado 5 :0 niestety przesiad? si? z much贸wki na woblera, c贸? cel u?wi?ca ?rodki
Bartek wystraszy? si?, ?e b?dzie musia? odda? fotel lidera
ale Krzysiek co p?a? to ryba
i jeszcze jedna
Jacek ko?czy wypraw? pi?kn? Dorad?
Wieczorem wr贸cili?my do miejsca gdzie mia? nas zabra? landrover po 2h oczekiwania Krzysiek pr贸bowa? si? bezskutecznie po??czy? z Argentyn? w poszukiwaniu taks贸wki. Ja liczy?em, ?e nikt nie przyjedzie i zostaniemy jeszcze kilka dni w naszym blaszaku ?ywi?c si? Doradami i z?apanymi jaszczurkami niestety samoch贸d przyjecha? i tak zako?czyli?my nasz? przygod? z Rio de Dorado. Dzi?kuj? wsp贸?uczestnikom Bartkowi, Jackowi, Krzy?lkowi i oczywi?cie Olowi za mo?liwo?? wsp贸lnego obcowania z argenty?sk? przyrod? oraz za udost?pnienie zdj??.